top of page

Igrzyska Kochanowskiego

Updated: 3 days ago



Witamy po letniej przerwie. Przerwa trochę dłuższa niż zaplanowana, ale za to rozpoczęliśmy sezon jesienny z rozmachem: ukłonem w stronę renesansowego poety, który także dzisiaj brzmi żywo i aktualnie; współpracą z Kanadą, by przypomnieć twórczość Tadeusza Nalepy, muzyka, który pokochał amerykański blues i dodał mu polskich barw; spotkaniem z człowiekiem-zagadką, który dzięki cierpliwej pracy Ireny Grudzińskiej-Gross stał się mniej enigmatyczny a jeszcze bardziej interesujący. Dla najmłodszych - powróciło na scenę nasze kolorowe muzyczne widowisko Wyspy Bergamuty; ostatnie w jesiennym sezonie przedstawienie odbędzie się 8 listopada. Tuż za rogiem: następne spotkania Klubu Książki i specjalny koncert przygotowywany z okazji 45-lecia PTI. A na forum naszego bloga odnajdziecie państwo swojskie już wam głosy, lecz także parę zupełnie nowych, trochę wspomnień z urozmaiconego lata i jesienne teatralne nowości, bo w Nowym Jorku premiera już goni premierę. GD

 



Przed paroma miesiącami, kiedy już dojrzałam do podjęcia pierwszych kroków przygotowawczych do Narodowego Czytania 2025 uznałam, że należy to zrobić poza domem. Tak więc w kwietniowe przedpołudnie, już rozgrzane słońcem, znalazłam się w oddziale nowojorskiej biblioteki publicznej na 57 Ulicy na wschodniej stronie Manhattanu.


W bibliotece siedziało sporo osób, niektórzy przyszli poczytać gazety, niektórzy wymienić książki. Sporo ludzi jednak przyszło, by odpocząć. W czasie większego jak i mniejszego kryzysu – pandemii, upału, czy zbytniego mrozu - do bibliotek przychodzi się, by usiąść w spokoju, popatrzeć na innych, przeglądnąć swoje torby, skorzystać z łazienki, umyć ręce. Dziecko płakało głośno, i to przez długi czas. Szurały odsuwane krzesła. Drzwi do jedynej toalety otwierały się i zamykały nie bez hałasu. Sympatyczni bibliotekarze radzili sobie w miarę dobrze z tą mało-biblioteczną publicznością. Widać było wyraźnie jak nieocenionym skarbem jest biblioteka, i to nie tylko dla zgłodniałych wiedzy nowojorczyków.

Korzystając z laptopa weszłam na stronę POLONY i przeglądałam skanowane książki i dokumenty pod hasłem KOCHANOWSKI. W dziele pod tytułem: „Jan Kochanowski w Czarnolesie. Obrazy z końca XVI wieku” w książce autorstwa Klementyny Hoffmanowej wydanej w 1845 roku przeczytałam: Jana Kochanowskiego pisałam dla wszystkich Polek stanu i wieku; a najbardziej lubię wystawiać go sobie jak będzie czytane głośno, po rozdziale, w kółku rodzinnym, bądź w wieczór zimowy, bądź w poobiedzie letnie, w owych domach, gdzie to Matki otoczone dorosłemi i dorastającymi córkami, trudnią się same ich wychowaniem. Oniemiałam. Porwały mnie słowa pani Hoffmanowej. Nie słyszałam już dziecięcego płaczu. Nie przeszkadzało szuranie krzeseł ani skrzyp ciągle otwieranych i zamykanych drzwi toalety. Wszystko ucichło.


Miałam przed sobą na ekranie wypowiedź osoby, która znalazła się na emigracji w Paryżu po tragedii upadku powstania listopadowego. I oto czytam o tym jak marzyła, by jej biograficzna opowiastka o Kochanowskim czytana była w każdym polskim domu. W domu polskim nawet wtedy, kiedy Polski na mapie nie było. 


Przeglądając kolejne dokumenty nasuwały mi się spostrzeżenia niezwykłe, zupełnie niespodziewane. Otóż od śmierci poety w 1584 roku musiało upłynąć wiele lat, by do świadomości narodu dotarło „jakim wielkim poetą był” Jan Kochanowski z Czarnolasu. Co prawda na przełomie 1585/1586 wydano jego dzieła zbiorowe opracowane przez przyjaciela poety Jana Januszowskiego, właściciela Drukarni Łazarzowej, ale wiele współczesnych badaczy uznaje, że Januszowski dość swobodnie zmieniał treść utworów. Notabene jedyny, unikalny egzemplarz tej pracy znajduje się obecnie w Sachsische Landdensbiliothek w Dreźnie. (Sygnatura Lit. Slav. 25, misc.1: kod kreskowy: 33074922)


Dzieła wszystkie. Wydanie pomnikowe. Tomy: 1-4 zostały opublikowane dopiero w 1884 r. Czyż to nie zadziwiające, że rozpoczęto wydawać Jana Kochanowskiego w trzysta lat po jego zgonie? Wiek dziewiętnasty jest nie tylko odrodzeniem jego prac pisanych, ale również nowej obecności Kochanowskiego w ilustracjach. Wszystkie obrazy i rysunki, które nam się przypominają, gdy myślimy o Janie Kochanowskim powstały właśnie w XIX wieku: od obrazu Matejki przedstawiającego moment pożegnania Kochanowskiego z Urszulką; po wiele rycin przedstawiających poetę siedzącego pod lipą czy czytającego poezję w towarzystwie najbliższej rodziny; szkice jego grobowca; popiersie poety w kwiatach (Apoteoza Kochanowskiego, Henryka Beyer, 1830). 


Narodowe Czytanie w tym roku nie było łatwe. Kochanowski pozostawił po sobie kilkaset utworów z czego trzeba było wybrać około 40, by rozdać do czytania osobom zgłaszającym się do akcji. Sam Psałterz Dawidów to 150 utworów, fraszek jest 301, „Pieśń Świętojańska o Sobótce” ma 12 części; na „Pieśni. Księgi dwoje” składa się pięćdziesiąt utworów, „Trenów” jest 19…  Wyliczać można by dalej, jest więc w czym wybierać. Przy tym nie brałam pod uwagę tekstów łacińskich, choć mądrzy ludzie mówią, że jego łacina była na więcej niż błyskotliwym poziomie. Ten ogrom bogactw onieśmielał. Przedstawiał nam genialność twórczą Kochanowskiego, jego umiejętność zawładnięcia naszym umysłem, naszą wyobraźnią, naszym sercem. 


Pamiętamy go głównie ze szkoły czy z uniwersyteckiej ławy, z desek teatralnych czy kościelnej nawy. Może przypomni nam się rumieniec przy którejś z fraszek, kiedy się jeszcze było dziewczynką w warkoczykach i skarpetkach do kolan. Warto znowu zajrzeć do jego pism najrozmaitszych. Bowiem można z nim razem pożartować. Wykpić głupotę i hipokryzję. Zadumać się nad niezmiennością politycznych swarów. Być może znaleźć pocieszenie w intymnej z nim razem modlitwie. Warto poczytać sobie wiersze Kochanowskiego siedząc w parku w jasny dzień, ciesząc się, że jak zrobi się zbyt chłodno, to laska oparta o ławkę pomoże nam dojść do domu na popołudniową herbatę. 


Gobelin „Satyr” inspirowany utworem Jana Kochanowskiego „Satyr”. Przedstawia stylizowaną postać satyra na tle cytatów z utworu. U góry i u dołu znajdują się pasy z miniaturowymi kartuszami herbowymi, a w centralnej części widoczne są złote królewskie inicjały „SA”. Polska, 1984 rok.

  

Z poematu „Satyr”:


Tak, jako mię widzicie, choć mam na łbie rogi

I twarz nie prawie cudną i kosmate nogi,

Przedsiem uszedł za boga w one dawne czasy,

A to mój dom był zawżdy, gdzie nagęstsze lasy.

Aleście je tak długo tu w Polsce kopali,

Żeście z nich ubogiego Satyra wygnali.

Gdzie pójźrę, wszędy rąbią: abo buk na huty,

Abo sośnią na smołę, abo dąb na szkuty;

I muszę ja podobno prze ludzi łakome,

Opuściwszy jaskinie i góry świadome,

Szukać sobie na starość inszego mieszkania,

Gdzieby w ludziach nie było takiego starania

O te biedne pieniądze; wszak i drew po chwili

Nie najdą, żeby sobie izbę upalili.

Prożna to, niech mi wierę jako kto chce łaje,

Nie masz dziś w Polsce — jedno kupcy a rataje. *

 

* kmiotki, prości rekruci

 

 





Jolanta Owidzka, Odprawa posłów greckich, gobelin. Muzeum Jana Kochanowskiego w Czarnolasie
Jolanta Owidzka, Odprawa posłów greckich, gobelin. Muzeum Jana Kochanowskiego w Czarnolasie

 

Przemowa Ulissesa pod koniec dramatu Odprawa posłów greckich (1578 r.):

 

ULISSES

 

O nierządne Królestwo, i zginienia bliskie:

Gdzie ani prawa ważą, ani sprawiedliwość

Ma miejsca: ale wszytko złotem kupić trzeba.

Jeden to marnotrawca umiał spraktykować,

Że jego wszeteczeństwa, i łotrowskiej sprawy,

Od małych aż do wielkich wszyscy jawnie bronią:

Nizacz prawdy nie mając, ani końca patrząc,

Do którego rzeczy przyjść za ich radą muszą.

Nie rozumieją ludzie, ani się w tym czują,

Jaki to wrzód szkodliwy w Rzeczypospolitej,

Młódź wszeteczna: ci cnocie, i wstydowi cenę

Ustawili: przed tymi trudno człowiekiem być

Dobrym, ci domy niszczą, ci państwa ubożą,

A rzekę, że i gubią. (Troja, poznasz potym!)/

A przykładem zaś swoim, jako wielką liczbę

Drugich przy sobie psują? Patrz jakie orszaki

Darmojadów za nimi, którzy ustawicznym

Próżnowaniem, a zbytkiem, jako wieprze tyją.

Z tego stada, mniemacie że się który przyda

Do posługi ojczyzny?  Jako ten we zbroi

Wytrwa, któremu czasem i w jedwabiu ciężko?

Jako straż będzie trzymał, a on i w południe

Przesypiać się nauczył? Jako stos wytrzymać

Ma nieprzyjacielowi, który ustawicznym

Pijaństwom zdrowie stracił? Takimi się czując,

A podobno nie czując, na wojnę wołają:

Boże, daj mi z takimi mężmi zawżdy czynić.

 


 

Psalm 67

Deus misereatur nostri et benedicat

 

Pokryj swym miłosierdzim, Panie, nasze złości

A racz nam błogosławić z ojcowskiej miłości;

Rozświeć nas światłem swoim, abychmy poznali

Drogi Twoje i wieczną łaskę otrzymali.

 

Tobie, Panie, wszystek świat niechaj chwałę daje,

Niechaj się wszytki ziemskie weselą rodzaje,

Bo ty wszytki narody sprawiedliwie sądzisz,

Ty jako Pan wszechmocny okrąg ziemski rządzisz.

 

Tobie, Panie, wszystek świat niechaj chwałę daje,

Twoje dary są płodnej ziemie urodzaje.

Raczże nam błogosławić, Boże nasz, do końca;

Ciebie niechaj się boi wschód i zachód słońca!

 

 

 

TREN X

 

Orszulo moja wdzięczna, gdzieś mi się podziała? 

W którą stronę, w którąś się krainę udała? 

Czyś ty nad wszytki nieba wysoko wniesiona

I tam w liczbę aniołków małych policzona? 

Czyliś do raju wzięta? Czyliś na szczęśliwe 

Wyspy zaprowadzona? Czy cię przez teskliwe 

Charon jeziora wiezie i napawa zdrojem 

Niepomnym, że ty nie wiesz nic o płaczu mojem? 

Czy, człowieka zrzuciwszy i myśli dziewicze, 

Wzięłaś na się postawę i piórka słowicze?

Czyli się w czyścu czyścisz, jesli z strony ciała 

Jakakolwiek zmazeczka na tobie została?

Czyś po śmierci tam poszła, kędyś pierwej była, 

Niżeś się na mą ciężką żałość urodziła? 

Gdzieśkolwiek jest, jesliś jest, lituj mej żałości, 

A nie możesz li w onej dawnej swej całości, 

Pociesz mię, jako możesz, a staw' się przede mną 

Lubo snem, lubo cieniem, lub marą nikczemną!

 






Karol Miller, Odwiedziny Zamoyskiego w Czarnolesie, 1877. Muzeum Narodowe w Krakowie.
Karol Miller, Odwiedziny Zamoyskiego w Czarnolesie, 1877. Muzeum Narodowe w Krakowie.

 

NA LIPĘ

 

Gościu, siądź pod mym liściem, a odpoczni sobie!

Nie dojdzie cię tu słońce, przyrzekam ja tobie,

Choć się najwyżej wzbije, a proste promienie

Ściągną pod swoje drzewa rozstrzelane cienie.

Tu zawżdy chłodne wiatry z pola zawiewają,Tu słowicy, tu szpacy wdzięcznie narzekają.

 Z mego wonnego kwiatu pracowite pszczołyBiorą miód, który potym szlachci pańskie stoły.A ja swym cichym szeptem sprawić umiem snadnie,

Że człowiekowi łacno słodki sen przypadnie.

Jabłek wprawdzie nie rodzę, lecz mię pan tak kładzie

Jako szczep napłodniejszy w hesperyskim sadzie. *

 

*mitologiczny ogród Hesperyda, gdzie rosła jabłoń rodzącą złore jabłka.

 

 

O KAZNODZIEI

 

Pytano kaznodzieje: „Czemu to, prałacie,

Nie tak sami żywiecie, jako nauczacie?”

(A miał doma kucharkę.) I rzecze: „Mój panie,

Kazaniu się nie dziwuj, bo mam pięćset na nie;

A nie wziąłbych tysiąca, mogę to rzec śmiele,

Bych tak miał czynić, jako nauczam w kościele.” 

 

 

O TYMŻE

 

Wczora pił z nami, a dziś go chowamy;

Ani wiem, czemu tak hardzie stąpamy?

Śmierć nie zna złota i drogiej purpury,

Mknie po jednemu jako z kojca kury.

 

 

DO DZIEWKI

 

Nie uciekaj, ma rada; wszak wiesz: im kot starszy,tym, pospolicie mówią, ogon jego twarszy;I dąb, choć mieścy przeschnie,choć list na nim płowy,przedsię stoi potężnie, bo ma korzeń zdrowy.

 

 

NA MŁODOŚĆ

 

Którzy chcą, żeby młodzi nie szaleli.

Jakoby też rok bez wiosny mieć chcieli.

 

 

NA NABOŻNĄ

 

Jeśli nie grzeszysz, jako mi powiadasz,

Czego się, miła, tak często spowiadasz?

 

 

NA NIEODPOWIEDNĄ

 

Odmów, jeślić nie po myśli; daj, masz li dać wolą;

Słuchając słów niepotrzebnych aż mię uszy bolą.

 

 

NA STAROŚĆ

 

Biedna starości, wszyscy cię żądamy,

A kiedy przydziesz, to zaś narzekamy.

 

 

CZŁOWIEK BOŻE IGRZYSKO

 

Nie rzekł jako żyw żaden więtszej prawdy z wieka,

Jako kto nazwał bożym igrzyskiem człowieka.

Bo co kiedy tak mądrze człowiek począł sobie,

Żeby się Bóg nie musiał jego śmiać osobie?

On, Boga nie widziawszy, taką dumę w głowie

Uprządł sobie, że Bogu podobnym się zowie.

On miłością samego siebie zaślepiony,

Rozumie, że dla niego świat jest postawiony;

On pierwej był, niżli był; on, chocia nie będzie,

Przedsię będzie; próżno to, błaznów pełno wszędzie.

 

 

NAGROBEK KOTOWI

 

Pókiś ty, bury kocie, na myszach przestawał,

A w insześ się myślistwo z jastrząby nie wdawał,

Byłeś w łasce u ludzi i głaskanoć skórę,

A tyś mrucząc podnosił twardy ogon wzgórę.

Teraz, jakoś ku myszom chciał mieć i półmiski,

I łaziłeś po ptaki w gołębiniec bliski,

Dałeś gardło, niebożę, i wisisz na dębie;

A twej śmierci i myszy rady, i gołębie.



DO PSZCZÓŁ

 

Powiedzcie, piękne pszczoły, wszak wam na tym mało,

Co was tu mimo ule do izby wegnało?

 

 

NA DOM W CZARNOLESIE

 

Panie, to moja praca, a zdarzenie Twoje;

Raczyż błogosławieństwo dać do końca swoje!

Inszy niechaj pałace marmurowe mają

I szczerym złotogłowem ściany obijają,

Ja, Panie, niechaj mieszkam w tym gniaździe ojczystym,

A Ty mię zdrowiem opatrz i sumnieniem czystym,

Pożywieniem ućciwym, ludzką życzliwością,

Obyczajmi znośnymi, nieprzykrą starością.

 

 

NA FRASZKI

 

A cóż czynić? Pijaństwo zbytnie zdrowiu szkodzi;

Gra też częściej z utratą niż z zyskiem przychodzi;

A nadzieje zaś nie masz wzajemnej miłości,

A owa na swą szkodę suszy barzo kości.

Wy tedy, co kto lubi, moi towarzysze,

Pijcie, grajcie, miłujcie — Jan fraszki niech pisze!


 

Jan Kochanowski: Narodowe Czytanie 2025, 6 września, Manhattan. Zdjęcia: Zosia Zeleska-Bobrowski 




Elżbieta Kieszczyńska

Elżbieta Kieszczyńska od ponad trzydziestu lat zajmuje się polską książką w Stanach Zjednoczonych. Od 1993 roku była wolontariuszką biblioteki Jurzykowskiego w Polskim Instytucie Naukowym, od 1997 pracowała w Księgarni Nowego Dziennika, od 2011 prowadzi swoją księgarnię EK Polish Bookstore. Od 2018 roku współorganizuje spotkania pod nazwą „Przytulisko Literacko-Artystyczne”. Do teraz odbyło się ich ponad pięćdziesiąt. www.ekpolishbookstore.com

 

 

 

Jan Kochanowski

Jan Kochanowski (1530-1584) – wybitny poeta polski żyjący w epoce Renesansu. Urodził się w Sycynie w średniozamożnej rodzinie szlacheckiej. Uczył się już w wielu 14 lat w Akademii Krakowskiej, kontynuował studia w Królewcu i Padwie. Zwiedził całe Włochy, Francję i Niemcy. Świetnie znał łacinę, klasyczną mitologię i literaturę starożytnej Grecji. Po powrocie do Polski w 1559 r. nawiązał kontakty z dworem Jana Tarnowskiego, wojewody krakowskiego, oraz rodziny Firlejów. Dzięki udanej służbie u podkanclerza koronnego Piotra Myszkowskiego, rozpoczął robić karierę także na królewskim dworze jako sekretarz Zygmunta II Augusta oraz poeta nadworny Stefana Batorego. Uczestniczył w elekcji Henryka Walezego w Warszawie, a po jego ucieczce osiadł w Czarnolesie, ożenił się z Dorotą Podlodowską. Był ojcem sześciu córek, z których trzy zmarły w dzieciństwie. Kochanowski zmarł w czasie wizyty w Lublinie, 22 sierpnia 1584 roku, prawdopodobnie na atak serca. Żona Dorota urodziła syna po śmierci poety.

Kochanowski był autorem sztuki teatralnej „Odprawa posłów greckich“; 59 pieśni między innymi „Zuzanna” („Czego chcesz od nas, Panie, za Twe hojne dary…”) oraz „Pieśni świętojańskiej o Sobótce”; poematów publicystyczno-satyrycznych, m.i. „Szachy” i „Satyr albo Dziki Mąż”; oraz ponad trzystu fraszek. Po śmierci Urszuli napisał żałobny cykl „Treny“ tłumaczone na wiele języków. Przetłumaczył fragment „Iliady” Homera oraz Księgę Dawida, a raczej stworzył polską parafrazę dla tego cyklu biblijnych psalmów. Adam Mickiewicz uważał, że przed Kochanowskim w Polsce pisano wiersze, a po Kochanowskim poezję.



Czarnolas, pomnik Kochanowskiego w miejscu lipy i aleja do dworku. Zdjęcia Ewa Dzurak.

STAY CONNECTED

  • Facebook
  • YouTube

NEW YORK CITY

POLISH THEATRE INSTITUTE IN THE USA,INC.| NON-PROFIT ORGANIZATION 501(C)(3)
©2024 POLISH THEATRE INSTITUTE IN THE USA

bottom of page