top of page

Sześć tomów

Updated: Mar 1


Testament Szekspira


Przez laty idąc na dworzec w Opolu zobaczyłam w oknie antykwariatu grzecznie czekające na mnie tomy. Były jasne, oprawione w kremową tkaninę, z połyskującą okładką. Widać było, że wydane zostały przed laty. Stały w prawym rogu wystawy. Czekały.


Następnego dnia, już będąc w Gliwicach, w mieszkaniu rodziców, postanowiłam działać. Zadzwoniłam do antykwariatu i poprosiłam panią o schowanie tych tomów dla mnie. Zależało mi na tym, by one natychmiast zostały zdjęte z wystawy. Pani podała cenę. Zgodziłam się na nią. Nie mogłam się doczekać na powrót do Opola.

Po paru dniach miałam je już w swoich rękach. Wydane na biblijnym papierze, lekkie jak piórko. Ustawiłam je na półce. Chyba już wtedy mieszkałam w Hotelu Asystenckim na ulicy Sienkiewicza. Okna wychodziły na podwórze. Mój pokój był tuż przy schodach, więc powrót każdej z przechodzących pań na wysokich obcasach, gdy za oknem wstawał dzień, pamiętałam długo.

Tomy stały, i od czasu do czasu patrzyłam na nie z uczuciem wielkiej satysfakcji. Często po nie sięgałam. Niekiedy z drżeniem. Szczególnie wtedy, gdy wiedziałam, jaki zespół teatralny z jaką sztuką przyjeżdża na Festiwal Klasyka Polska.

Czasami brałam jeden tom do ręki i pełna skupienia czytałam jedną z części. Od początku do końca. Gdy na ekranie przenośnego telewizora w poniedziałkowy wieczór pojawiał się znak Teatru Telewizji byłam już dobrze przygotowana. Wiedziałam, że zaraz pojawi się duch i przemówi do żołnierzy na nocnej warcie. Wiedziałam, że w kolejnych scenach, ktoś będzie pytał siebie z niepokojem, czy grać idiotę, czy przyznać się, że wie, kto zabił mu ojca. Przewracałam strony i szukałam wypowiadanych właśnie zdań. Ten pomysł, by przeczytać całą część z sześciotomowego zestawu przed zobaczeniem kolejnej inscenizacji, towarzyszył mi długo.

Znałam dokładnie wiele scen, niektóre okropne, wręcz odrażające czy wywołujące prawdziwy niepokój. Jak obraz trzech czarownic, które otoczone mgłą i dymem, widzą przyszłość, w której ktoś inny będzie nosił koronę. Albo fragment, w którym słychać szloch w trakcie mycia rąk, kiedy to ona nie może uwierzyć, że te plamy krwi pozostaną na zawsze. Czasami na stronach pojawiał się niby nic nie znaczący szczegół. Jak chusteczka z wyhaftowaną truskawką. Jak to możliwe, że komuś przyszło do głowy, że ten mały kawałek pięknej tkaniny może być niepowtarzalnym dowodem na niewierność? Czy ktoś mógł przewidzieć, że dwie córki nie zaopiekują się starym ojcem? Czy można zrozumieć tą dwójkę pięknych młodych i biednego, starego mnicha, który udziela im ślubu w przedziwnych okolicznościach?

Czasami siedziałam z tomem na kolanach i czułam się oszukana, kiedy jakiś reżyser wywalił z tekstu fragment ważnego tekstu. A kto mu na to pozwolił?


Kiedy jedyna walizka została spakowana na wyjazd za ocean, wśród najważniejszych rzeczy zabranych w podróż w nieznane było właśnie te sześć tomów. Towarzyszyły mi wiernie, czasem też przydatne w praktyczny sposób. Po latach pamiętam, jak sama oferowałam pomoc i pożyczałam tom, w którym to jeden z redaktorów musiał szybko znaleźć ważny fragment, by coś sprawdzić. Uważałam, że jestem spokojna, łagodna jak baranek. A jednak po powrocie do domu sprawdzałam, czy pozostałe pięć są nadal na swoim miejscu, czy obrażone na moją nieostrożność nie powędrowały za okno w poszukiwaniu osieroconego tomu. Musiałam czekać, aż jeden redaktor z drugim wreszcie odda mi pożyczony tom, w domu znowu zapanuje zgoda i pokój na całym świecie. Czekałam na tą chwilę, kiedy wszystkie razem, od pierwszego do szóstego, stać będą zgodnie na ciemniej półce w nowej ojczyźnie.

Po latach do tomów dołączyło także popiersie pewnego faceta z bródką, który patrzy mi prosto w oczy. A potem zaprzyjaźniona osoba, która szczęście znalazła w Europie, poprosiła mnie o likwidację swojego amerykańskiego majątku. Wśród stosu maneli znalazł się oprawiony w ramki graficzny zapis dat i wydarzeń. Został mi podarowany. Na jednej linii umieszczono wszystko, co działo się wówczas w Wielkiej Brytanii, wszystko co się wydarzyło na świecie i jaka jedna z części z pięciu tomów została właśnie wystawiona. Mogę stać i patrzeć na tą linię całe wieki.

„Dzieła dramatyczne” Williama Szekspira - bo o tych sześciu tomach piszę - Państwowy Instytut Wydawniczy wydawał parę razy. W dwóch pierwszych tomach umieszczono komedie, w trzecim i czwartym tomie kroniki, w dwóch ostatnich tragedie. Zawarte w nich magiczne słowa nadal mi towarzyszą, wytrwale i wspaniale.


 




Elżbieta Kieszczyńska od ponad trzydziestu lat zajmuje się polską książką w Stanach Zjednoczonych. Od 1993 roku była wolontariuszką biblioteki Jurzykowskiego w Polskim Instytucie Naukowym, od 1997 pracowała w Księgarni Nowego Dziennika, od 2011 prowadzi swoją księgarnię EK Polish Bookstore. Od 2018 roku współorganizuje spotkania pod nazwą „Przytulisko Literacko-Artystyczne”. Do teraz odbyło się ich ponad pięćdziesiąt. www.ekpolishbookstore.com

272 views1 comment

Recent Posts

See All
bottom of page