top of page

Literatura i duchy

Zdjęcie przedstawiające jesienną scenę z kolorowymi drzewami.

 

W związku z najnowszym filmem o Frankensteinie w reżyserii Guillermo del Toro w pismach literackich pojawiły się artykuły o historii tematu — od powieści Mary Shelley do licznych jej adaptacji filmowych. Z największym zainteresowaniem przeczytałam esej Mirandy Seymour pt. „Mary Shelley’s Hideous Progeny”, The New York Review of Books (Nov 20), w którym autorka opowiada o narodzinach książkowego pomysłu, jego wykonaniu i dalszych losach tej genialnej powieści.


Seymour obrazowo przywołuje moment sprzed lat. Było tak, że któregoś wieczoru w 1816 roku podczas wycieczki w Alpach nieopodal Genewy grupka przyjaciół bawiła się projektem napisania, każdy swojej, opowieści o duchach. Nie byle jacy młodzi przyjaciele i nie konwencjonalne ich wzajemne związki: Kochankowie dziewiętnastoletnia Mary Wollstonecraft i Percy Bysshe Shelley (żonaty ojciec dwojga dzieci) z ich rocznym synkiem Williamkiem; Lord Byron i jego ówczesna kochanka Claire Clairmont, przyrodnia siostra Mary, w zaawansowanej ciąży z dzieckiem Byrona; młody przystojny lekarz John Polidori, piszący dziennik. Polidari zapisał, że Byron wyjechał wcześniej, ponieważ brzydził go widok ciężarnej Claire, a Mary natychmiast po powrocie do Anglii zaczęła komponować wymyśloną przez siebie na stokach Alp historię, która z czasem stała się najsłynniejszą w światowej literaturze opowieścią o człekotwórczym (mutant?) eksperymencie.


Dalsze losy uczestników alpejskiej wycieczki i ich bliskich będą tyleż skomplikowane co tragiczne. Dwie kobiety: Harriet, żona Shelleya, oraz Frances Wollstonecraft (znana także jako Frances „Fanny” Imlay oraz Fanny Godwin), młodsza z dwóch przyrodnich sióstr Mary, w krótkim odstępie czasu popełnią samobójstwo. Trzyletni William umrze na malarię. Kilka lat później Shelley, już jako mąż Mary i entuzjastyczny wspólnik w kreowaniu aż trzech tomów Frankensteina, straci życie na Morzu Liguryjskim, nieopodal Viareggio, w wypadku tonącej łodzi. 


Po przeczytaniu nader interesującego artykułu pani Mirandy Seymour zastanawiałam się, czy i ja nie miałabym jakiejś niesamowitej historii z kronik rodzinnych czy relacji poznanych w dzieciństwie wieśniaczek? Czegoś o naszych duchach? Mam! I wcale nie z tak dawna i nie z tak daleka. Ledwie sprzed miesiąca.


Mój znajomy amerykański pisarz, autor poczytnych powieści, w których mieszał fikcję z tzw. prawdą życiową, przysłał mi kilkanaście lat temu tekst, jak powiedział, w pełni autobiograficzny. Z prośbą, dość kategorycznie wyrażoną, żebym nikomu nie pokazała i ujawniła dziesięć lat po jego śmierci. Ja do niego, że mogę umrzeć wcześniej, na co on, przekaż jednemu z synów w testamencie. Ja tobie ufam, ty im, nie zlekceważą testamentu. Uznałam to za jedno z jego dziwactw, ale dobrze, włożyłam do teczki, w której trochę jego listów, parę wspólnych fotografii, recenzji jego książek — i do szuflady.


Pisarz zmarł sześć, siedem lat temu (czas się nam na starość kurczy), może raz zajrzałam do szuflady. I parę tygodni temu, już w jesienny zimny wietrzny wieczór, ciemno, słyszę pukanie do oszklonych drzwi werandy. Mocne pukanie i głos, nieomylnie Philipa. Weranda w remoncie, drzwi zastawione deskami, mokra farba, nawet nie próbuję otworzyć — stoję jak wryta. Głos mówi, żebym natychmiast zniszczyła ten autobiograficzny rękopis: „Burn it”. Jednak pcham te drzwi, mówię do wąskiej szczeliny (ktoś, kto go udaje?): „Go to the front door, come in” ... I nic, nikogo. Lunął deszcz.  Zaparzyłam sobie herbatę, pochodziłam po mieszkaniu, wreszcie do łóżka, spać. 


Rano, pierwsza rzecz, idę spojrzeć na werandę, może są jakieś ślady, może jakiś wariat tam wlazł z nagranym głosem pisarza, ale kiedy, gdzie by to nagrał? Żadnych śladów na mokrej farbie. Otwieram nie bez trudu spaczoną szufladę, wyjmuję teczką. Są listy, są fotografie, gruby plik recenzji. Rękopisu — był w oddzielnej kopercie — nie ma. Przetrząsam całą szufladę, czy koperta nie wypadła? Nie. Znikła. 


21 listopada

 


 


Joanna Rostropowicz-Clark

Joanna Rostropowicz-Clark – warszawianka z urodzenia i za czasów studenckich (polonistyka i socjologia na UW), od czterech dekad mieszkanka Princeton, NJ. Jest autorką czterech powieści i dwóch zbiorów „klasycznych” opowiadań. Nowa powieść, Sygnet, z pogranicza autobiografii i fikcji, ukaże się w 2026 r.

 

 

 

 

Mary Wollstonecraft Shelley, Frankenstein; or The Modern Prometheus (powieść po raz pierwszy opublikowana w 1818 r., dostępna w wielu różnych wydaniach i tłumaczeniach.

 

Rysunek J.D. Harding. Druk Londyn, 1828
Rysunek J.D. Harding. Druk Londyn, 1828
Płyta na grobie P.B.Shelley, cmentarz protestancki, Rzym.
Płyta na grobie P.B.Shelley, cmentarz protestancki, Rzym.

Recent Posts

See All

2 Comments


gfdrabik
3 days ago

Kto jeszcze ma swoje historie i historyjki o duchach?

Like

drabickik
4 days ago

Szanowna Pani Joanno, kiedyś kupiliśmy stare stylowe biurko. Przed rozpoczęciem użytkowania postanowiliśmy je dokladnie obejrzeć a więc powyciągaliśmy szuflady żeby zobaczyć jak biurko trzyma się od środka. I co się okazało? Między tylną ścianka szuflady a biurka znaleźliśmy stary damski zegarek … ile historii może stać za tą “zgubą”? Radziłbym wyjąć szufladę i zobaczyć co się za nią i pod nią kryje. Z nadzieją pozytywnego zakończenia - Krzysztof D.


Like

STAY CONNECTED

  • Facebook
  • YouTube

NEW YORK CITY

POLISH THEATRE INSTITUTE IN THE USA,INC.| NON-PROFIT ORGANIZATION 501(C)(3)
©2024 POLISH THEATRE INSTITUTE IN THE USA

bottom of page