Pojęcie i praktyka „teatru służby” należy do samego rdzenia polskiej tradycji teatralnej. Polski "teatr służby" łączył w sobie dwie zasadnicze wytyczne twórcze: służenia narodowi, określonym środowiskom, upominania się o sprawy publiczne i dotyczące szerokich wspólnot, obronę i lansowanie tradycyjnych wartości – a to poprzez uprawianie sztuki teatru na najwyższym poziomie artystycznym.
Takim był w Polsce, już od XI wieku, średniowieczny teatr religijny, który funkcjonując w obrębie Kościoła Katolickiego, przejął zachodnio-europejskie wzorce i praktyki tworzenia widowisk pasyjnych, a potem i bożonarodzeniowych. Takim była Odprawa posłów greckich Jana Kochanowskiego (1578), wystawiona wedle najnowocześniejszych wtedy metod inscenizacji wyuczonych przez autora w czasie studiów we Włoszech, a będąca dyskursem o Rzeczpospolitej, jej zagrożeniach i losie. Takim był bardzo szeroko praktykowany w wiekach XVII i XVIII teatr szkolny, jezuicki i pijarski, który był ważnym elementem przygotowywania swych aktorów-uczniów do służby publicznej.
Szczególną rolę służby w umacniania polskości odegrał stworzony w 1765 r. Teatr Narodowy. Ta instytucja oraz coraz gęstsza sieć teatrów stacjonarnych i zespołów objazdowych, była w Polsce pod zaborami jednym z niezwykle ważnych narzędzi obrony zarówno narodowych wartości, jak i samego języka. Niezwykłym fenomenem historii naszego kraju jest fakt, że język polski, wyrugowany przez zaborców na terenach ich rządów z życia publicznego, z urzędów, sądownictwa i szkół, praktykowany był jednak nadal właśnie publicznie w dwóch tylko wciąż gorejących ogniskach polskości: w Kościele Katolickim oraz w teatrze. Kazania w kościołach głoszone były wciąż po polsku (a liturgie i sakramenty sprawowane były po łacinie, więc także nie w językach zaborców), a ze sceny nawet w najczarniejszych okresach nasilonej rusyfikacji, bądź germanizacji, brzmiało polskie słowo.
W XX wieku służbę kulturowego jednoczenia wszystkich ziem polskich przez przeszło wiek rozdartych przez trzech zaborców podjął Juliusz Osterwa, który ze swoją Redutą dokonywał objazdów całego kraju, grając Księcia Niezłomnego Calderona-Słowackiego w Krakowie i na Śląsku, na Pomorzu i w Gdyni, w Wilnie, we Lwowie i w kilkudziesięciu innych miejscowościach. Teatrem służby był w czasach II wojny światowej polski teatr podziemny tworzony w kraju pod okupacjami niemiecką i sowiecką, oraz zarówno teatr żołnierski, jak i cywilny towarzyszący polskiemu wojsku oraz Polakom rozrzucony przez wojenny los po całym świecie.
Janina Katelbach (urodzona 30 listopada 1927 – zmarła 16 lutego 2014) zetknęła się z takim teatrem uprawianym w Londynie w latach powojennych przez polskich aktorów i reżyserów, w tym tak wybitnych, jak Leopold Kielanowski, oraz wchłonęła, jak tlen, ethos służby publicznej w domu rodzinnym.
Ten ethos był bowiem wskazówką jak żyć, stylem myślenia, probierzem decyzji i wyborów w domu, w którym się urodziła. Była córką Tadeusza Katelbacha (1897-1973) i Zenaidy Semplińskiej (1900-1973). Jej ojciec w młodości walczył o Polskę z bronią w ręku. Służył Polsce następnie przez całe życie, zawsze po prawej stronie politycznego spectrum, myślą, piórem, mową. Był politykiem, w tym senatorem II RP, dyplomatą, dziennikarzem, publicystą. Podejmował zadania w kraju i na placówkach zagranicznych: na Litwie i w Niemczech przed wojną; w Londynie w czasie wojny i po wojnie; oraz w Monachium (pracując w Wolnej Europie) i wreszcie w Nowym Jorku. Był jednym z tych niezłomnych, którzy nie powrócili do kraju okrojonego w Jałcie przez Stalina i zdradzieckich aliantów a rządzonego przez komunistów.
Janina, urodzona w Berlinie, gdy jej ojciec tam pełnił służbę dyplomatyczną, a wykształcona w Londynie, gdzie działał w latach wojny i po niej, postanowiła zostać aktorką. Ukończyła Royal Academy of Dramatic Art w Londynie. Piękna, utalentowana, przez kilka lat występowała na scenach angielskich, grając kolejne wielkie role w sztukach Szekspira: Julię w Romeo i Julia, Ofelię w Hamlecie, Katarzynę w Poskromieniu złośnicy, Oliwię w Wieczorze trzech króli, Tytanię w Śnie nocy letniej. Grała zarówno na londyńskim West Endzie, jak w zespołach objazdowych oraz w filmie, telewizji i radio. Od samego początku kariery aktorskiej występowała jednak również w przedstawieniach polskich tworzonych w Londynie przez bardzo silne wtedy polskie środowisko teatralne. Jej aktorstwo było stopem ogromnie osobiście traktowanego realizmu, dynamicznej ekspresji i poetyckiej stylizacji.
Przybrała sceniczne, a łatwo przyswajalne najpierw przez Anglików, a potem przez Amerykanów, imię i nazwisko: „Nina Polan”. Imię „Nina” – oczywiście od Janina, a nazwisko "Polan" niejako otwarte na znane tu wszystkim słowo „Poland”. Przypominała w ten sposób, że to, co robi, jest ugruntowane w polskiej tradycji, służy Polsce. Wyniesiony z domu ethos służby publicznej wprowadziła do swojej pracy teatralnej, włączając się zarazem w wielowiekową polską tradycję teatru służby.
W połowie lat 60. XX wieku przeniosła się do Stanów Zjednoczonych. Podjęła tutaj zadanie tworzenia polskiego teatru, który służyłby zarówno publiczności polonijnej jak i amerykańskiej – w ten sposób popularyzując w Ameryce Polskę. W 1984 r. Janina Katelbach objęła kierownictwo Polskiego Instytut Teatralnego w Nowym Jorku (PTI). Występując jako aktorka w obu językach, zajęła się również reżyserią, a także dramatycznym opracowywaniem wystawianych sztuk, w tym widowisk muzycznych i nawet oper, aby były możliwe do udźwignięcia przez stosunkowo małe zespoły aktorów i śpiewaków. Przygotowywała w rezultacie trzy rodzaje przedstawień: grane po polsku, grane po angielsku oraz te, które miały dwie wersje językowe. Dzięki temu mogła docierać do bardzo różnorodnej i szerokiej publiczności zarówno emigracyjnej, jak amerykańskiej, w Nowym Jorku i okolicach oraz w objazdach. Na trasach PTI znalazły się Waszyngton D.C., Chicago, Boston, Buffalo i inne miasta. Były również podróże teatralne i występy w Polsce, Francji i na Litwie.
Do przygotowywanych przedstawień Janina Katelbach skrzykiwała pojawiających się na dłużej lub krócej w Stanach polskich aktorów zawodowych, angażowała Amerykanów, a przede wszystkim odkryła w sobie jeszcze jedną pasję, talent i pole służby: pedagoga. Stała się doskonałą nauczycielką aktorstwa. Pod jej opieką wielu młodych amatorów osiągało prawdziwie zawodowy poziom.
Wiedziałem już sporo o pracach pani Janiny, gdy sam znalazłem się w Stanach w 1985 r. Przedstawiłem się jej, zaproszony przez nią do jej uroczego i niesamowicie zagraconego przeróżnymi pamiątkami mieszkanka w Nowym Jorku – małego, ale w dobrym punkcie, na zachodniej Manhattanu, nieopodal Central Parku. Mówiliśmy, że znajdujący się w Ameryce polscy ludzie teatru powinni jakoś łączyć swoje siły w tworzeniu teatru tutaj. Wynikła z tego wspólna praca. Pani Janina podjęła bowiem ogromny trud przygotowania mojego monodramu o Helenie Modrzejewskiej. Było to w połowie lat 90. poprzedniego wieku.
Przyjęła, zasugerowane przeze mnie ujęcie adaptacyjne, sprawdzone już uprzednio w przedstawieniu, które sam wyreżyserowałem w Dublinie w Irlandii w 1990 r., w którym występują trzy postacie: Modrzejewska dojrzała, Modrzejewska młoda i Mężczyzna, grający kilka ról męskich. Zaplanowała przygotowanie dwóch, bliźniaczych wersji przedstawienia – po polsku i po angielsku.
I zdarzyło się tak, że już rozpoczynała pracę nad opanowaniem pamięciowym obszernego tekstu – i to w dwóch językach. Ale chciała ze mną lojalnie dokładnie skonsultować swoją adaptację mego tekstu. A ja akurat w tym czasie nie mogłem się wyrwać z bieżących zajęć i do niej pojechać. Więc ona – a była osobą zdecydowanych działań i podejmowanych szybko decyzji – przyleciała do mnie do Buffalo. Pamiętam długie godziny dokładnego i szczegółowego wspólnego kartkowania obu egzemplarzy, polskiego i angielskiego. Jej opracowanie mojego tekstu było bardzo trafne. Zaprosiła do współpracy reżyserskiej Józefa Kutrzebę, zaangażowała dwoje aktorów dwujęzycznych, jak ona, jako swoich partnerów. Opracowała również wersję, w której występowała sama.
W rezultacie, powstały przedstawienia grane przez nią latami, poczynając od 1994 r., na przemian w dwóch językach, zależnie od widowni, do której się zwracała. A ja – z wielkim wzruszeniem – natrafiłem kiedyś w internecie, w poświęconym jej haśle w Wikipedii na zdanie: "Jej ulubioną postacią była Helena Modrzejewska, którą grała w monodramie Kazimierza Brauna Helena, The Queen of Emigrants.
Pamiętajmy – i w modlitwie, i w teatralnej pracy, o Janinie Katelbach, Ninie Polan – pamiętajmy o wielkiej Polce, wybitnej artystce, dobrej, pracowitej i prawej kobiecie.
Nina Polan jako Helena Modrzejewska w spektaklu Helena, The Queen of Emigrants Kazimierza Brauna, 14 czerwca 2009, 67 zjazd PIASA, Jersey City, NJ
Comments