top of page
Writer's pictureGrażyna Drabik

Tańce z klasyką

Updated: Nov 19, 2023




Na jednej ze stron słynnej średniowiecznej księgi dorodny kasztanek podąża w dal żwawym krokiem. Wygląda podobnie do innych koników, które przewijają się przez illuminowane stronice Opowieści kanterberyjskich Geoffreya Chaucera w „rękopisie Ellesmere” z początku XV wieku.


Illustrację wyróżnia wyjątkowa postać jeźdźca. Nie jest to Mnich czy Młynarz, Kanonik czy Giermek kanonika. Nie jest to też Pleban, Przekupień relikwii, Uczony w medycynie, ani Rycerz. Jedźcą jest kobieta, jedyna obok Przeoryszy, której głos rozbrzmiewa w rymach poety. Prezentuje się imponująco: w zasobnej czerwonej szacie, z twarzą ocienioną rondem czarnego kapelusza. Siedzi pewnie na koniu, okrakiem jak mężczyzna. W lewej ręce luźno trzyma lejce, w prawej - biczyk. Stopy ma przybrane w buciki z nowej skórki. Przy butach pobłyskują ostrogi.


Chaucer, we współczesnym tłumaczeniu Jarosława Zawadzkiego, tak nam przedstawia Damę z Bath sprawną nie tylko w jeździe konnej. Zmierzy się ona z sukcesem w sztuce wicia opowieści z innymi pielgrzymami dążącymi do grobu św. Thomasa Becketa w Canterbury:


Była też Pani spod Bath, już niemłoda,

Trochę przygłucha niestety, a szkoda.

Kiedy co szyła, taką miała wprawę,

Że nie masz lepszej od Ypres po Gandawę…

Obuwie miała miękkie, całkiem nowe.

Nogi w pończochy szkarłatne wtulone,

A lico śmiałe, jasne i czerwone.

Zacna kobieta zaprawdę i miła.

Pięciu w swym życiu mężów poślubiła…


Nie dziwi, że przyciągnęła uwagę Zadie Smith. Pierwsza powieść młodziutkiej pisarki, Białe zęby, udanie przedstawiła wielopokoleniową rodzinę emigrantów na tle zmieniającej się wielokulturowej społeczności londyńskiej w końcu XX w. W swojej pierwszej sztuce, Wife of Willesden, której premiera odbyła się w Londynie w 2021 r., Smith przeobraża średniowieczną Alisoun w energiczną Alvitę, pochodzącą z wyspy Jamajka, lecz mocno osadzoną w Willesden, północno-zachodniej dzielnicy Londynu, gdzie do wcześniejszych mieszkańców irlandzkich i żydowskich dołączyli w latach 1950. emigranci z Wysp Karaibskich, a od lat 1970. coraz liczniej napływający przybysi z południowej i wschodniej Azji.


Londyński Kiln Theatre przygotował sprawną, szybko mknącą inscenizację pod kierunkiem Indhu Rubasingham. W gronie dobrze bawiącego się zespołu, króluje Clare Perkins. Jej Alvita lubi i umie gadać. Śmieje się łatwo, i razem z nią łatwo przychodzi się śmiać zebranemu w barze licznemu towarzystwu. My też chętnie słuchamy jej barwnych opowieści: o trzech dobrych mężach, „dobrych”, bo bogatych, starych i posłusznych, oraz dwóch „złych” – bo młodych i krnąbrnych. (Przez jednego z nich, wyznaje w którymś momencie, ten słabszy słuch; jedno ucho ma uszkodzone od uderzeń pięścią.) Opowieści z życia przeplatają rozmaite dygresje i przypowieści. Jedna historyjka kryje w sobie szkatułkę następnej. Uchylić pokrywki i już rozwija się kolorowa wstęga: o naukach Sokratesa i jego mądrego ucznia Platona; o Czarnym Jezusie; o trudzie zachowania sekretu; o Rycerzu, który musi, pod karą utraty głowy, znaleźć odpowiedź na pytanie: „Czego najbardziej pragną kobiety w życiu?”


Żywy obraz i słowo, które nabiera życia dzięki aktorom, jest wielką siłą teatru. W tym przedstawieniu, także jego słabością. Gdzie u Chaucera zachwyca zgrabny rytm mowy, dwuznaczność i niedopowiedzenie, tu obserwujemy nadmiar dosadnych gestów. Gdy Alvita peroruje o wspaniałościach ludzkiej anatomii jako źródła życiodajnych przyjemności, dokładnie wskazuje, podnosząc nogę, stając w rozkroku, wypinając zadek, o której to części właśnie jest mowa. Kiedy wychwala przeróżne pozycje w łóżku, krąży wokół niej pięciu byłych mężów, każdy gotów odegrać szczególnie mu miłą formę kopulacji. Kiedy Alvita powołuje się na autoretet ciemnoskórego Jezusa, pojawia się na scenie ciemnoskóry Jezus. Midasowi wyrastają zabawne ośle uszy. Rycerz oskarżony o gwałt, z lubością odtwarza gwałtowną scenę.


Ta dosadność wizualizacji i gry aktorskiej podkreśla poważniejszy problem uwspółcześnionej wersji. Mimo nieustannego ruchu na scenie, mimo tańców, podskoków i różnorodności przywoływanych postaci, jest coś ociężale statycznego w opowieściach. Łatwo sobie wyobrazić Alvitę przy barowym kontuarze w tym samym towarzystwie, wieczór po wieczorze. Miło tu, przyjaźnie. Wszyscy chętni do wypitka i do gawędy. Dla każdego coś specjalnego się znajdzie – szklanka piwa, whisky, czysta wódka, rum złocisty. Każdy też może sobie gadać, ile chce – krócej czy dłużej, smętnie czy beztrosko, bo gada się tu bez większych konsekwencji. I bez zbytniej wiary.


Dama z Bath była odważniejszego ducha i serca. Większe podejmowała ryzyko i chyba więcej miała radości ze swych przygód. Opuściła przecież zasobne miasto Bath, konkurujące w produkcji tkanin z ośrodkami w Niderlandach, by wyruszyć na pielgrzymkę. Jej opowieści, jak innych wędrowców, wyznaczały czas przystanku w drodze. Ale droga wiodła dalej. Choć miała konkretny punkt odniesienia na mapie, katedrę w Canterbery, prowadziła ku niewidocznym celom, poza horyzontem swojskości. Przygoda pielgrzyma była duchowa, nie tylko czysto ziemska.


The Wife of Willesden - Marcus Adolphy (Winston), George Eggay (Eldridge), Andrew Frame (Ian) & Clare Perkins (Alvita). Zdj. Marc Brenner.


*

Podobny problem wypłaszczenia i dosadności podważa wartość dramatu Thomasa Bradshawa The Seagull/ Woodstock, NY, na podstawie Mewy Czechowa. Pomysł, wydawało by się, samograj: przenieść akcję z bezdroża rosyjskiego do zacisznego zakątka w Catskills; znaleźć współczesne odpowiedniki do postaci z tragikomedii z 1896 r.; dobrać aktorów; uaktualnić język dialogów; oddać w ręce sprawdzonego reżysera, Scotta Elliotta; i zobaczyć, co z tego wyjdzie.


Wyszło niewiele. A dokładniej, wszystko co dobre w tej bieżącej wersji pochodzi z Czechova: niedopowiedziana nadzieja. Dziwne ukojenie odnalezione w rezygnacji. Melancholijna karuzela rozmijających się pragnień: Masza kocha Konstantego, Konstanty kocha Ninę, Nina kocha Trigorina, którego Irina też pragnie (choć Masza teraz nazywa się Sasha, Trigorin jest Williamem, Konstanty Kevinem, Irina Ireną, i tylko Nina pozostała Niną). Mgiełka zwątpień i niepewności w stosunkach syna z matką (Nat Wolf wyróżnia się w trudnej roli Kevina).


Przeróbki w tekście i dodatki zaznaczające „tu i dzisiaj” okazały się zaskakująco trywialne: wulgaryzmy językowe i gestów, wzmianki o sojowym mleku i brand Prada, cytat piosenki „Our House” (Crosby, Stills, Nash & Young), plotkarskie odnośniki do Nory Ephron czy Janet McTeer. Tylko atrakcyjne kostiumy, bogate w detale (Gwen Jean) zachowały trochę subtelniejszej siły sugestii.


Bradshaw wrowadził, jak można się spodziewać, wątki rasowe: młodziutka Nina jest dwurasowa (Aleyse Shannon), modny literat William jest Afro-Amerykaninem (Ato Essandoh). Ale nic to nie zmienia w ich roli w sztuce i wzajemnych stosunkach, poza jedną dwuznaczną wymianą. Kiedy William peroruje: „Wielorasowe dzieci są tkanką, która w przyszłości uzdrowi nasz smętny, rozbity kraj”, Nina kwituje niejasnym w wymowie kontrapunktem: „Nie jestem pewna. Myślę sobie, że ciemnoskórzy powinni się trzymać razem.”


Niedwuznaczne są za to odnośniki do seksu. Odgrywając niefortunną sztuczynę Kevina, Nina rozwodzi się nad wyższością technik masturbacyjnych, zapraszając zebranych najpierw do rodzaju konkursu w samomiłości, potem na pokaz swoich umiejętności – dokonywanych w wannie na podium, choć dyskretnie za zasłonką. Zasłonka zostanie jednak otwarta w późniejszej scenie, kiedy William dopadnie wreszcie Ninę, jego zadek wznoszący się nad wanną w rytmie energicznych pompek.


Niewielka różnica w dialogu nauczyciela Miedwiedienko z Maszą – w Woodstock, NY zwanymi Mark i Sasha ­– symbolicznie podsumowuje to ogołocenie sztuki z jakichkolwiek głębszych nut i podtekstów. Kiedy Miedwiedienko pyta (u Czechowa) piekielnie ponurą Maszę: „Dlaczego pani zawsze ubiera się na czarno?”, jej odpowiedź: „To żałoba po moim życiu. Jestem nieszczęśliwa” jest patetycznie przesadna. Jednocześnie rozśmiesza i rozbraja, budzi politowanie, buduje nastrój ironicznego komizmu. Na to samo pytanie Marka (u Bradshawa), Sasha odpowiada: „Przynajmniej nie ubieram się Wallmart”. I tyle, tani żart.


The Seagull - Aleyse Shannon (Nina) / Parker Posey (Irene), Nat Wolff (Kevin) & Daniel Oreskes (Darren). Zdj. Monique Carboni.


*

Grupa Bedlam, pod kierunkiem Erica Tuckera, znana jest z odbrązawiającego podejścia do klasyki. Artyści zaznaczyli swoją obecność w 2012 r. udaną inscenizacją dramatu George Bernards Shawa, Saint Joan. Zaprezentowali ciekawe reinterpretacje kilku sztuk Szekspira, m. i. Hamleta i Twelth Night, inscenizację powieści Jane Austen. Bedlam wspiera także nową twórczość, dając szansę prezentacji mniej znanym artystom.


Zuzanna Szadkowski i Deborah Knox, doświadczone aktorki, podjęły ryzyko sprawdzenia się także w autorskiej sztuce. Wzięły na kanwę historię pewnej autentycznej zbrodni, osadziły w realiach, i rozsadziły naturalistyczne ramy wybuchem fantazji. Ich pierwsza próba nie jest w pełni udana, lecz prezentuje ambitny ekperyment zacierania granic między dokonanym a wyobrażonym oraz gry z dosłownością doprowadzoną do absurdu.


Centralną postacią w Fall River Fishing jest Lizzie Borden z miasteczka Fall River w Massachusetts. Nazwisko rozbrzmiewa w kulturze amerykańskiej wyjątkowo dwuznacznym echem. Pamięć o brutalnej zbrodni zachowana jest w rymach dziecinnej wyliczanki, która w przekładzie tak m.w. by zabrzmiała:


Lizzie Borden wzięła sprawy w swoje ręce

siekierką godząc w macochy złe serce.

A kiedy zobaczyła, co raz już zrobiła,

z tatusiem także sobie nieźle poradziła.


W sierpniu 1892 r., Borden (1860-1927) została oskarżona o zamordowanie ojca i jego drugiej żony: 17 ciosów siekierą dla Abby, 10 lub 11 uderzeń w głowę Andrew. Uniewinniona przez sąd, pomimo ciążących na niej podejrzeń i dezaprobaty współmieszkańców Borden pozostała w rodzinnym miasteczku. Żyła zasobnie dzięki odziedziczonemu po rodzicach majątkowi. Dotrwała do godziwego wieku lat 66, kiedy zmarła na zapalenie płuc.


W Fall River Fishing Lizzie (Szadkowski) i jej irlandzka służąca Bridget (Knox) znajdują się jak w zaczarowanej klatce zatrzaśnięte w jednym dniu, dniu zbrodni. Dwie młode kobiety utknęły w wiktoriańskim domu, w kostiumach z epoki, powtarzając wariacje tych samych rozmów: same z sobą, z zadufaną i próżną macochą, z obojętnym na wszystko ojcem. Ot, niespełnione życie i niewyżyte fantazje. Fantazję Lizzie żywią marzenia o karierze teatralnej, gdzie z pewnością zagrałaby wszystkie wielkie role, z Norą Helmer na czele. Bridget święcie wierzy, że kocha Lizzie, i że Lizzie, choć jeszcze nie jest o tej miłości przekonana, też pewnie by ją pokochała, gdyby tylko…


Do zbrodni dochodzi, i krew się leje obficie. Czy winna jest Bridget, której ręka była skłonna do zadawania ciosów? Czy Lizzie, chętna w zamyśle i pchnięciu do czynu? Czy żadna z nich, bo oto wiktoriański dom znika, na jego miejscu pojawia się ciasne mieszkanko z dekoracją z lat 1970-ych. Nora i Torvalt, niby z Ibsena lecz bezdzietni, czekają na gości. Kiedy nadejdą Christina i Nils, brutalnie niegrzeczni, rzecz toczy się nieprzewidywalnie, bo goście przejmują stery w swoje ręce. Choć tak naprawdę nikomu tu nie uda się nic sterować. Wypadki mają swoją własną logikę, przedmioty niezależne życie.


Szadkowski i Knox posiadają świetne wyczucie na cięte słowo i fizyczny humor doprowadzony do groteski. Problem w tym, że po eskalacji do następnej absurdalnej sytuacji, po jeszcze jednym rozdarciu kurtyny, całość wymyka się z ich rąk. Robi się wszystkiego za dużo: brutalnych faktów z życia i trywialnych odnośników do pop kultury. Zabawne dialogi przestają być zabawne. Kiedy gar spaghetti z pomidorowym sosem zostaje rozbabrany po scenie, wszystkie ręce są brudne, oczy zachłanne, usta żarłoczne. Brzydota staje się brzydotą. Rzecz przestaje bawić.


Deb Knox (Bridget) & Zuzana Szadkowski (Lizzie). Zdj. Ashley Garrett.


*

Włoskie makarony na podłodze i ścianach w Fall River Fishing, to nic w porównaniu z monumentalną brzydotą Bad Cinderella. Teoretycznie, opowieść o Kopciuszku i Złej Macosze, o Pięknym Księciu, który wyratuje Kopciuszka z toksycznej sytuacji a Królestwo naprawi z niesprawiedliwości, nadaje się do przeróbki na dzisiejsze potrzeby. Ale w nowym musicalu Andrew Lloyda Webbera trudno dopatrzeć się jakiegokolwiek przetasowania hierachii i wartości. Macocha nadal gnębi Kopciuszka i knuje konszachty. Przybrane sostry nadal są głupie, złe i brzydkie. Książę ma w czasie balu wybrać żonę spośród wszystkich dziewcząt królestwa, i wszystkie stawiają się posłusznie, każda marząc, by być tą wybraną.


Parę zmian próbuje tchnąć nową treść w starą bajkę. Cinderella zasłużyła na miano „złej”, bo ma punk-czuprynę, lubi przebierać się w skórzane stroje à la Wilhelm Tell i włóczyć po lasach. Następca tronu, Książe Charming podziwiany przez wszystkich w swej macho perfekcji, gdzieś zaginął, już przez rok za nim tęskno. Królowa nalega, by jej młodszy syn, Książe Sebastian, przygotował się do przejęcia berła. Jakże to trudne zadanie! Jak niechętnie łagodny Sebastian poddaje się tym wymogom! Wolałby bardziej prywatnie, sam na sam z Cinderellą, z którą znają się od dzieciństwa, razem bawią i marzą.


Czy można mieć wątpliwości jak się rzecz rozwijać będzie? Ależ skądże, nie trzeba się martwić! Prince Charming się odnajdzie! Uwaga, uchylam rąbka sekretu: powróci do królestwa ze swoim pięknym Ukochanym, by zająć należne mu miejsce na tronie. A Sebastian i Cinderella, wolni od dworskiego gwaru…


Hadko gadać. Żal tylko ciężko harujących aktorów. Muzyka ogłusza. Jaskrawe kolory oślepiają. Tańce wymagają akrobacji raczej niż tanecznych kroków. Akrobacje za to dają szansę popisom imponującej męskiej muskulatury. Jedyne co tu może zadziwić, to niebywała banalność bajeczki. Zapowiedź artystycznych ambicji Chatbota?

Linedy Genao (Cinderella) i zespół. Zdj. Matthew Murphy and Evan Zimmerman.


 

The Wife of Willesden, w adaptacji Zadie Smith na podstawie Chaucera The Wife of Bath. Reżyseria: Indhu Rubasingham, scenografia i kostiumy: Robert Jones, oświetlenie: Guy Hoarse, inżynieria dźwięku: Ben & Max Ringham. Z udziałem: Marcus Adolphy (Winston/ Mandela/ Black Jesus), George Eggay (Pastor/ Eldridge), Andrew Frame (Ian/ Socrates/ Bartosz), Claudia Grant (Polly/ Sophie), Jessica Murrain (Author/ Zaire/ Queen Nanny), Clare Perkins (Alvita, the Wife of Willesden), Ellen Thomas (Aunty / Old Wife) et al.

Kiln Theatre z Londynu, od 1 do 16 kwietnia, w Brooklyn Academy of Music (BAM).

Następny punkt w wiosennym programie w BAM: Cie Focus & Cie Chaliwaté, Dimanche, dramat o pewnej zwykłej rodzinie starającej się zachować cenne dla siebie rytuały codzienności pomimo ekologiocznej apokalipsy. Od 3 do 13 maja, w Harvey Theatre, 651 Fulton St., Brooklyn.


• Thomas Bradshaw, The Seagull/ Woodstock, NY, na podstawie dramatu Czechowa. Reżyseria: Scott Elliott, scenografia: Derek McLane, kostiumy: Gween Jean, oświetlenie: Cha See, inżynieria dźwięku: Rob Milurn & Michael Bodeen. Z udziałem: David Cale (Samuel), Ato Essandoh (Wiliam), Hari Nef (Masha), Daniel Oreskes (Darren), Parker Posey (Irene), Aleyse Shannon (Nina), Nat Wolff (Kevin) et al. The New Group, przedstawienia 28 luty – 9 kwiecień, w Romulus Linney Courtyard Theatre, the Pershing Square Signature Center.

Obecnie New Group szykuje premierę sztuki Diane Exavier, Bernarda’s Daughters (na podstawie dramatu Lorki Dom Bernardy Alby), we wpółpracy z National Black Theatre. Przedstawienia od 2 maja do 9 czerwca w Signature Center, 480 W. 42 St., przy Tenth Avenue, West Side, Manhattan.


• Zuzanna Szadkowski & Deborah Knox, Fall River Fishing. Reżyseria: Eric Tucker, scenografia: Cate McCrea, kostiumy: Charlotte Palmer-Lane, oświetlenie: Les Dickert, inżynieria dźwięku: Eric Tucker. Wystąpili: Deborah Knox (Bridget/ Sharon Tate), Susannah Millonzi (Abby, Lizzie’s stepmother/ Christine), Jamie Smithson (Uncle Nathan/ Torvaldt), Zuzanna Szadkowski (Lizzie/ Nora), Tony Torn (Andrew, Lizzie’s Father/ Nils).

Przedstawienia 18 lutego – 16 marca, w Connelly Theater, 220 E. 4 St., na dolnym Manhattanie.


• Andrew Lloyd Webber (muzyka) i David Zipel (teksty piosenek), Bad Cinderella. Reżyseria: Laurence Connor, scenografia i kostiumy: Gabriela Tylesova, oświetlenie: Bruno Poet, inżynieria dźwięku: Gareth Owen, choreografia: JoAnn M. Hunter. Z udziałem: Carolee Carmello (Stepmother), Jordan Dobson (Prince Sebastian), Sami Gayle (Adele), Linedy Genao (Cinderella), Morgan Higgins (Marie), Cameron Loyal (Prince Charming), Grace McLean (Queen) et al.

Premiera 23 marca, przedstawienia do 3 września, Imperial Theatre, 249 W. 45 St., przy Times Square.



127 views0 comments

Recent Posts

See All

Commentaires


bottom of page